Komentarze: 0
Po raz kolejny siedzę sama w kącie ciemnego pokoju.
Po raz kolejny rozmyślam jaki sens ma moje istnienie
Jaki sens ma to , że żyję, że jestem samotna...
Czy ludzie już mnie nie zauważają jeśli wogóle kiedyś ich interesowałam ?
Wspominam moje wczesno-dziecięce lata. Podstawówka - klasa 1"d". Pierwsze próby nawiązania nowych znajomosci, znalezienia bratniej duszy. Monika- dziewczyna ,dzięki której przetrwałam 3 pierwsze lata podstawówki. Przez te lata byłyśmy nierozłaczne,,,wszędzie chodziłyśmy razem, wołali na nas "papużki nierozłączki".wszystko zaczęło się psuć w czwartej klasie. Monika znalazła nowe przyjaciółki, coraz częściej zostawiała mnie samą. Bałam się, robiłam wszystko żeby tylko jej nie stracić. Było coraz gorzej, byłam potrzebna tylko , gdy trzeba było odpisac zadanie, podpowiedzieć. Stało się, Monika zerwała przyjaźń i gdyby nie to, ze jesteśmy w dalszym ciagu razem w klasie, nic byśmy już o sobie nie wiedziały.
Rozpoczęły się trzy samotne lata. Byłam bezsilna. Na przerwach podczas, gdy inni się bawili, ja siedziałam wpatrzona w sufit i cierpiałam. Zdarzały się nawet takie sytuacje , ze podczas mojej choroby nie miałam od kogo pożyczyć zeszytów. Były momenty kiedy myślałam o najgorszym jednak potrafiłam się opanować. Wzięłam się za naukę , nie widziałam nic innego poza książkami...
Gimnazjum...zainteresowały się mną dwie dziewczyny Marcjanna i Wiolka. Było to samo co z Moniką. Tak samo :
daj odpisac bo sie na Ciebie obraże, ty jesteś nadziana bo Twoi rodzice pracują... Miałam ich dość. Może nie jestem biedna, ani bogata, co je to do jasnej cholery interesuje~?!
W 2 klasie broniły (nadal to robią :*) dwie wspaniałe dziewczyny Ania i Karolina. dzięki Nim uwieżyłam, że "kolegowanie się" nie musi być tylko musem. Mam wolną rękę, mogę robić co chcę....
Czasem jednak zostaję sama, myślę wtedy tak jak teraz...po weekendzie trudno jest mi wrócić do szkoły. Wszyscywydają się obcy, nie mogę odnaleźć się między nimi. Na całe szczęście udaje mi się przetrwac do następnej "laby".
Co zrobię, gdy teraz bedzie tak samo jak kiedyś?Co zrobię kiedy znów zostanę sama? Czy będę w stanie to wszystko skończyć? Może usiądę w kącie i cichutko płacząc będę czekać...